Mięso pozostaje nadal zdecydowanie najważniejszym składnikiem psiej diety. Niestety wielu producentów karm sprytnie je oznacza w taki sposób, aby dawały pozory wysokiej zawartości mięsa w składzie…
Twój pies jest przede wszystkim mięsożercą. Ewolucyjnie podobnie jak wilk, żywi się głównie mięsem (niestety czasem też padliną) oraz niektórymi warzywami czy korzeniami.
Jego przewód pokarmowy jest krótki, zęby ostre a kwas żołądkowy ma znacznie większe stężenie niż u człowieka właśnie po to, aby skutecznie trawić mięso. Treść pokarmowa nie może długo zalegać w jelitach, więc trawienie musi być szybkie i dostarczać maksimum składników odżywczych. Oczywiście w procesie udomowienia u psów zaszły pewne zmiany w zakresie potrzeb żywieniowych (pisaliśmy o tym tutaj), ale mięso pozostaje nadal zdecydowanie najważniejszym składnikiem psiej diety.
Niestety wielu producentów karm dla psów sprytnie je oznacza w taki sposób, aby dawały pozory wysokiej zawartości mięsa w składzie.
Produkcja i sprzedaż karmy dla psów podobnie, jak wielu innych produktów (również dla ludzi) kontrolowana jest, zwłaszcza w ogromnych korporacjach przez działy księgowości i marketingu. Księgowość tnie koszty oszczędzając na wysokiej jakości składnikach i zastępując je znacznie tańszymi zamiennikami. Marketing ma za zadanie tak sformułować etykietę, opakowanie i reklamę, żeby nikt się nie zorientował, co tak naprawdę znajduje się w składzie karmy. Pieniądze idą więc na reklamę zamiast na zdrowe, zgodne z naturalnymi preferencjami żywieniowymi psów składniki.
Absurd, nie uważasz?
Znasz TESCO? Znasz Morliny? Pewnie, że znasz.
To dowód na to, że ich marketing świetnie działa.
Ale zobacz też, jak działa księgowość. Przeczytaj skład parówek „Morliny Parówki familijne”, dostępnych w sieci hipermarketów TESCO: mięso z kurczaka (43%), woda, tłuszcz wieprzowy, skórki wieprzowe, skrobia modyfikowana, sól, białko sojowe, stabilizatory: (difosforany, chlorek potasu), tłuszcz kurczęcy, glukoza, substancja żelująca (karagen), wzmacniacz smaku (glutaminian monosodowy), przyprawy, aromat, ekstrakty przypraw, przeciwutleniacz (izoaskorbinian sodu), substancja konserwująca (azotan sodu) – znalezione tutaj.
Jeśli więc w tych parówkach jest 43% mięsa i to jest legalne w żywieniu ludzi, wyobraź sobie, co mogą robić (i bardzo często robią) znani producenci karm dla psów dostępnych nie tylko w marketach, ale też w sklepach specjalistycznych i w Internecie, aby obniżyć cenę.
W sytuacji kiedy wygrywa marketing i księgowość a nie troska o zdrowie i dobre samopoczucie Twojego przyjaciela warto wiedzieć, jakie oznaczenia ilości mięsa i pozostałych składników są dopuszczone przez Kodeks Dobrej Praktyki Znakowania Karmy Dla Zwierząt Domowych opublikowany na stronie Głównego Inspektoratu Weterynarii, który znajdziesz tutaj . Informuje on, na stronie 51 o tym, że w karmach dla psów dopuszczalne są takie oznaczenia, jak na przykład:
Serio?
14% mięsa oznacza, że karma jest bogata w mięso? Nie znamy składu wszystkich karm na rynku, ale można przyjąć, że skoro marka tnie koszty, to żeby napisać „bogaty w kurczaka” doda do karmy raczej 14 niż 25% mięsa.
A to tylko mięso…
Kolejnym chwytem marketingowym jest rozbijanie składników, zwłaszcza zbóż. Udział składników na etykiecie musi być podany w porządku malejącym, czyli zaczynamy od składnika, którego jest najwięcej, potem kolejny, którego jest mniej i tak dalej.
Jeśli więc marka chce ukryć np. dużą zawartość zbóż i zawartego w nim glutenu, który u wielu psów wywołuje alergie (są rasy szczególnie uczulone na ten składnik diety) wystarczy, że użyje kilku gatunków zbóż (pszenica, jęczmień, kukurydza, owies).
Jeśli dodatkowo rozbije je osobno na ziarno i gluten to trafiają na koniec listy jako składniki pozornie nieistotne. Tymczasem mogą być składnikiem głównym, który w dłuuugiej etykiecie umknie naszej uwadze.
Na każdej etykiecie powinny się znaleźć 3 elementy:
O ile składniki analityczne wynikają wprost ze składu karmy, o tyle dodatki pokarmowe mogą budzić skojarzenia z niechcianą w produktach dla ludzi chemią. To nie tak. W procesie produkcji karmy mięso poddawane jest działaniu dość wysokich temperatur, żeby je osuszyć, dlatego traci niektóre witaminy i mikroelementy. My, właściciele psów z kolei oczekujemy, że nasz pies będzie miał lśniącą piękną sierść, zdrowy przewód pokarmowy, wysoką odporność itp., a za te czynniki odpowiedzialne są właśnie witaminy i mikroelementy, a więc dodaje się je później, aby karma, zwłaszcza pełnoporcjowa była kompletna i nie wymagała dodatkowej suplementacji. Szczegółowa znajomość dodatków pokarmowych to wiedza tajemna dla większości zwykłych śmiertelników, dlatego pozostaje nam zaufać specjalistom.
Podsumowując: Wierzymy, że żadna szanująca się marka nie użyje w karmie surowców, które ewidentnie szkodzą naszym psom. Jednocześnie wiele istniejących na rynku marek zrobi wiele, aby ukryć przed nami rzeczywisty, kiepski skład karmy w trosce o jak najniższą jej cenę. Generalnie – im krótszy i bardziej zrozumiały skład, tym lepiej.
Dlatego sprawdź, czy wiesz dokładnie z czego składa się karma Twojego psa i czy nie ma w niej składników, których powinien unikać. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, np. z etykiety jasno nie wynika, ile w karmie jest mięsa a ile nieznanego pochodzenia „produktów zwierzęcych”, ile zbóż i w jakich proporcjach, pomyśl o zmianie karmy.
Zapoznaj się dokładnie z etykietą i dbaj o swojego Przyjaciela.
A jeśli nie masz do tego głowy, zostaw to nam klikając w klawisz poniżej 😉
Uściski!
HUGS!
Masz pytania? Napisz do nas lub zadźwoń...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Hugs.dog. Projekt strony cesin.pl